Witam serdecznie. Oj z tym wstawaniem to ostra przesada (wiadomo dlaczego). Ale mus to mus skoro mojej Połóweczki samochód w serwisie. 6:00 pobudka. Kto rano wstaje temu spać się chce. Dobra wiadomość jest taka, że jutro samochód już będzie odebrany.
W zeszłą niedzielę moi Rodzice przybyli zobaczyć hacjędę na zaproszenie mojej Pszczółki. Największy zachwyt wzbudził duży balkon (w zasadzie to jest przez całą długość mieszkań). No ale przedtem zakupy: skrzydełka i udka oraz chleb a także 2 butelki soku z mandarynek i czegoś jeszcze. No i pech po dojściu do kasy: zawiesiła się (syndrom systemu Windows?) . Za część zakupów trzeba było zapłacić z trudem nazbieraną gotówką drobną mojej M i moimi resztkami gotówki. Facet za nami wkurzony, bo on tylko z kilkoma bułeczkami w kolejce a kolejki mega długie. Kasjerka zawołała ochroniarza ale on nie kumaty w tym temacie. Kasjerka dociskała kabelki między innymi w terminalu, ale na próżno. Dopiero druga kasjerka zresetowała system no i maszyny zaczęły działać znowu. Dobrze, że odroczyliśmy o godzinę imprę. A i wybory do Parlamentu Europejskiego i Dzień Matki no i moje coroczne święto. Rano czyli o 9:00 z trudem obudziłem się (wiadomo dlaczego). No i za chwilę zadzwoniła moja Pani i złożyła życzenia. Mama moja też mi winszowała a ja jej no i Brat też z UK zadzwonił z życzeniami dla mnie „100 lat” i Mamy odrębnie. Jeszcze poleżałem godzinę niezdatny do niczego w łóżku. No dłużej nie mogłem bo na 12:00 do Pszczółki. Jeszcze wyciągnąłem z balkonowej szafy torcik( na który miejsca w lodówce zabrakło ) z dedykacją „Kochanej Mamie” No i w trasę.
A co do leków: To mam taki pomysł, by Clopixol 200mg depot był wstrzykiwany dla różnego rodzaju rzezimieszków. Dobrze uzależnia i też wywołuje depresję z silnymi lękami (delikatnie mówiąc). Śmierć to pikuś w porównaniu z efektami „zdrowotnymi” wywoływanymi tym specyfikiem (dzień lub 2 wypisane z życiorysu jak okres u pań ). Dostawałem go przez prawie 8 lat czyli od maja 2011 do 30 września 2018. No było jeszcze bardziej wyrafinowane leczenie Risperidolem (Rispolept) w zastrzyku i doustnie 9mg/dobę, czyli maksymalną dawką od końca 2010 roku do maja 2011. Tu każdej nocy majaczenie potworne niepokoje problemy z zaśnięciem czyli pełny sukces medycyny wprawdzie nie tylko polskiej, bo w tym przypadku także irlandzkiej. Także ten sukces był zbyt męczący więc wizyta najpierw w szpitalu w nocy z Mamą, która mi towarzyszyła z płaczem no ale tam nie znaleziono nic dla mnie no a potem w aptece gdzie kupiłem tabletki z walerianą, które niezauważalnie działały no i też jakiś czas brałem leki na depresję które działały niezauważalnie więc je porzuciłem. (po co mi to) Też wypisano mi na jakiś czas Rivotril, ale nie na moją prośbę na początek. To lek na epilepsję. Nie wiem co mi on pomógł i w czym. Podobno jakiś stabilizator nastroju. No i Zimovane na sen, który GP (Genaeral Practitioner – Lekarz Pierwszego Kontaktu) z wielkim wahaniem wypisano mi. Zażyłem go raz, zadziałał jakbym zamknął oczy a otworzył je po sekundzie tylko, że zamknął w nocy a obudził się po sekundzie w dzień.
A tak przy okazji:
Gdy byłem ostatnio w szpitalu(2 razy w PL- pierwszy i ostatni raz 2 i 3 w Irlandii) na zamkniętym to wpadła mi Agora w ręce gdzie przeczytałem, że o ile dobrze pamiętam w psychiatryku w Tychach w wyniku zalekowania zmarło 6 zdrowych pojmanych pacjentów. BRAWA!!!
Pozdrawiam sersecznie